poniedziałek, 10 lutego 2014

Birthday girls!!

Hej !! :)

W zeszły piątek tj. 7 lutego mała N. i ja obchodziłyśmy Nasze wspólne urodziny. N. skończyła już ROCZEK, mnie niestety stuknęło już trochę więcej :) jako, że piątek dla host rodziców i dziadków był dość pracowitym dniem, postanowili urządzić Nam urodziny w czwartek wieczorem. Koło 17:30 zabrałam się z K. za przygotowanie kolacji, kiedy zeszło na temat urodzin i tego jak się czuję odpowiedziałam że trochę obawiam się tego wszystkiego bo to moje pierwsze urodziny z dala od domu i martwi mnie to, że mogę się rozkleić. Na to K. patrzy na mnie uśmiecha się i mówi "Ale teraz jesteś ze swoją nową rodziną" muszę przyznać, że zrobiło mi się na prawdę miło i wtedy poczułam, że rzeczywiście staje się członkiem tej rodziny i jestem dla Nich w jakiś tam sposób ważna. Koło 18:30 przyjechali dziadkowie, przywieźli nam pyszny czekoladowy tort i oczywiście prezenty, dla mnie również coś się znalazło i muszę przyznać, że dziadkowie trafili idealnie z prezentem :)Było stolat po angielsku i po polsku, życzenia, przytulanki itp tak jak to zwykle na urodzinach. Nie obyło się też bez pełnej rejestracji wszystkiego za pomocą kamery i aparatu, ale w końcu to 1 urodziny małej tak więc pamiątka musi być. Wszystko skończyło się koło 21, pożegnaliśmy się i poszłam spać bo na drugi dzień musiałam już od 7 zajmować się małą.

Dzień naszych urodzin był dość burzliwy, mała nie miała humoru praktycznie przez cały czas marudziła albo płakała i nie odstępowała mnie ani na krok. Jeśli o mnie chodzi to dzień ogólnie zaczął się dobrze, uznałam że skoro to moje urodziny to mogę sobie trochę dogodzić więc na śniadanie zjadłam gofry z truskawkami i pudełko lodów :P niestety później trochę pogorszył mi się nastrój, gdy zaczęły napływać życzenia z Polski zwłaszcza od najbliższych, totalnie się rozkleiłam. Piątek zleciał w miarę szybko po mimo wielu zawirowań na koniec dnia dostałam pięknę kwiaty od hostów i kartkę z życzeniami, bo prezent otrzymałam już na wakacjach :D

SOBOTA <3 chyba najlepszy dzień w ciągu minionego tygodnia! Rano postanowiłam wybrać się do NYC niestety sama bo większość moich koleżanek trochę z kasą popłynęła :( więc nie miał kto ze mną jechać, ale mimo wszystko było na prawdę fajnie. Gdy tylko wysiadłam na Grand Central swoje kroki skierowałam prosto do metra, którym dojechałam na Greenpoint (Polska dzielnica) bardzo mi się podobało! Wszędzie polskie napisy w koło słychać język polski no i co dla mnie najważniejsze POLSKIE JEDZENIE <3 trochę pochodziłam po sklepach, kupiłam to czego najbardziej brakuje mi w USA, a później udałam się na obiad do KARCZMY, która prowadzona jest przez Polaków i w sumie w środku cała obsługa i klienci tam przebywający to Polacy. Bardzo mi się tam podobało, fajna rodzinna atmosfera w tle polska muzyka na prawdę bardzo miło. Niestety znowu poczułam tęsknotę za domem i rodziną, ale gdy na stole pojawiło się pierwsze danie to na chwilę zapomniałam o wszystkich smutkach i napawałam się widokiem i smakiem polskiej kuchni. Nie umiałam pochamować łakomstwa więc na początek zjadłam żurek w chlebie, później moje ulubione PIEROGI RUSKIE <3 a na koniec nie obyło się oczywiście bez szarlotki, co prawda przypłaciłam to lekkim bólem brzucha, ale wszystko było tak pyszne i w przeciwieństwie do amerykańskiego jedzenia miało smak, że nawet bólem brzucha się nie przejęłam. Po miłe spędzonym czasie wróciłam na Manhattan nie obyło się oczywiście bez zakupów :) przez kilka godzin pokręciłam się po sklepach i koło 19:30 ruszyłam w kierunku dworca autobusowego by z tamtąd bo jechać do Engelwood Cliffs, NJ do domu rodziców mojej hostki gdzie miałam zostać na noc i na drugi dzień wrócić z hostką do Greenwich, gdyż razem z hostem również byli w NJ na kolacji ze znajomymi z tym, że hostka miała zostać ze mną w NJ a host wrócił prosto do domu bo rano miał dyżur w szpitalu.

Niedziela okazała się bardzo leniwym dniem. Rano hostka i jej mama razem z mała N. zabrały mnie na Pancakes do THE ORIGINAL HOUSE OF PANCAKES gdzie zjadłam wielką porcję naleśników z bananami i polewą bananową <3 następnie wróciliśmy do domu rodziców hostki trochę odpoczęłyśmy, zjadłyśmy obiad i powoli wróciłyśmy do domu. Resztę dnia już tylko się leniłam :)

Jeśli chodzi o dzisiaj to codzienna rutyna z tą różnicą, że miałam już od 14 wolne bo S. był w domu ze względu na to, że miał nockę w szpitalu. Tak więc nic szczególnego większość dnia się mogłam poobijać, byłam z S. na zakupach spożywczych, sprzątnęłam pokój, zrobiłam sobie branie i trzy razy zabierałam się do notki :P zwykła codzienność. Na lunch zaserwowałam małej naleśniki, ale takie w polskim stylu i chyba bardzo jej smakowały bo ciągle chciała jeszcze :)

Jako, że pewna cudowna osóbka zrobiła mi wspaniały prezent i zareklamowała mój blog j siebie to bardzo bym chciała się jej za to odwdzięczyć i prosić WAS, żebyście zajżeli do Niej -http://westernharbour.blogspot.com Martuśka moja kochana zmotywowała mnie do pisania bloga, co więcej według mnie prowadzi jednego z ciekawszych blogów i ma wiele fajnych rzeczy do opowiedzenia. Więc nie czekać ani chwili tylko odwiedzać i komentować :* !! 

To by było na tyle :) czas na zdjęcia! Następna notka będzie odpowiedzią na prośbę jednej z Was na temat odczuć jakie towarzyszyły mi do przyjazdu do rodzinki.

XOXO,
All the best
D.



Prezent urodzinowy od hostów!
Parasailing <3


:)


Prezent od host dziadków!! 
Idealnie trafili <3


Urodzinowe śniadanie.
Jak dla mnie najlepsze lody jakie jadłam!


Niestety zdążyłam zjeść swoją porcję gofrów za nim pomyślałam, że można by zrobić zdjęcie. Sfotografowałam więc opakowanie żebyście mniej więcej wiedzieli jaki to rodzaj goferów :P


A o to i ona BIEDRONKA, co prąwda w środku wygląda jak zwykły spożywczy ale mieli wszystko co lubię :)


Słodycze Wedla <3 gdyby nie dość wysokie ceny pewnie kupiłabym dużo więcej. Jednak cena zmusiła mnie do rozważnego zakupu :)


W TOYS R US, z tego co wiem to ten sklep jest też w Polsce ale nie mam pojęcia czy wygląda w środku tak samo jak ten. Na zdjęciu ruszający się Tyranozaur, dobre 5 minut stałam i patrzyłam na to co robi.


Statua cała z lego!


Wielki MINIONEK <3 jedna z moich ulubionych postaci bajkowych więc nie mogło go tu zabraknąć :)


Świat Barbie! Szczerze mówiąc nawet mimo 22 lat nadal ta ilość i różnorodność lalek przyciągała moją uwagę.


Specjalna kolekcja lalek WICKED w związku z nowym spektaklem na Broadwayu.


Moje polskie zakupy :P pasztet i konserwa turystyczna muszą być <3 Mniam!! 


Co nieco od Wedla


Prezent od VS w nagrodę za sprzeniewierzenie u nich odpowiedniej sumy pieniędzy :P


Moje Pancakes! Pychota, nawet jak teraz patrzę na tę zdjęcie to od razu mam na nie ochotę :)



8 komentarzy:

  1. wiesz co ... czasami człowiek potrzebuje się gdzieś wybrać w pojedynkę by poczuć to miejsce od środka. Cudownie, że masz taką okazję, że możesz jeszcze niejednokrotnie wrócić...
    haha, wykupiłaś chyba połowę polskich zapasów ... i śmiechłam na widok 'biedronki' :D

    oj, kochana jesteś! Dzięki, nie spodziewałam się!

    Wszystkiego najlepszego raz jeszcze i widzimy się za niedługo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na początku trochę ubolewałam z tego powodu, że będę sama ale później jak tak pochodziłam to bardziej wszystko w koło doceniałam bo odbywało się to w całkowitym spokoju :) nie musiałam cały czas gadać, słuchawki na uszach i robiłam co chciałam <3 kocham ten stan, gdy nic Cię nie ogranicza!

      Koniecznie musimy razem wybrać sie na pierogi i na takie leniwe chodzenia po mieście. Przyznaj Ci się, że chodząc tak po Manhattanie zaczęłam się trochę czuć już jak miejscowa :) nie zachwycało mnie każde światło na Time Square albo żółta taxówka :)

      No Martuś coś za coś :*

      Ooo dziękuję <3 do zobaczenia i mimo, że au pair nie zbija kokosów to limooooo musi być! Ten jeden raz zaszalejmy :D

      Usuń
  2. Spóźnione Wszystkiego Najlepszego <3 :))
    Super prezent od hostów! To musiało być ekstra! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo! :**

      Tak parasailing był meeeega! Najlepszy prezent <3

      Usuń
  3. Hości mieli świetny pomysł na prezent dla Ciebie! Ja w czerwcu przeżyłam swój pierwszy raz z parasailingiem w Turcji i byłam zachwycona ;) Chętnie bym to powtórzyła...ach :D

    I ja tez się dołączam do spóźnionych życzeń urodzinowych! Wszystkiego najlepszego! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak!!! Prezent był przedni bardzo mi się podobało :) mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazje to powtórzyć. Nawet widziałam rekina ^^

      Dziękuję bardzo za życzenia! :)) :*

      Usuń
  4. parasailing znajduje się na mojej liście 'to do' w tym roku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to super! Koniecznie musisz spróbować, widoki niesamowite i przyjemność z lotu gwarantowana! :P

      Usuń