sobota, 31 maja 2014

Swinka na Manhattanie czyli czwartki z hostka :)

Czesc.. ^^

W ramach nadrabiania zaleglosci kolejna notka ;)

Nie wiem czy juz o tym wspominalam czy nie, ale moja host mama w czwartki ma zawsze wolne i ten dzien tygodnia zazwyczaj spedzam wspolnie z nia i malutka N. To taki nasz babski dzien, raz na tydzien :D poczatkowo jak przylecialam to pogoda niestety za bardzo nie dopisywala wiec czas najczesniej spedzalysmy na wspolnym lunchu w silowni, na zakupach badz tez gotowaniu we dwie i bawieniu sie z mala. 

Od kiedy aura stala sie bardziej sprzyjajaca, zaczelysmy jezdzic na krotkie wypady do NYC czy tez do pobliskiego Piermon, NJ na lunch z mama mojej hostki i jej siostra.

Ok, odniose sie teraz do tytulu notki czyli swinka na Manhattanie :)

Ostatnio moja host mama zabrala mnie i N do NYC, gdyz bardzo chcialam zobaczyc Uniwersytet Columbia i Barnard College, ktory ukonczyla K. Pogoda byla swietna w sam raz na spacer, nasz pobyt na Manhattanie tradycyjnie rozpoczelysmy od lunchu. Tym razem padlo na Koreanska restauracje.. :) pycha..! Najlepsze w tym wszystkim bylo to, ze moglam sie poczuc jak prawdziwa mieszkanka Nowego Jorku, siedzac na ulicy przy stoliku i wcinajac pysznosci. Musze przyznac ze bylo to dla mnie niezla frajda. W kolo pelno ludzi, zatloczone ulice i wiezowce ktore piely sie w gore jakby chcialy dotknac chmur, no i ta wielokulturowosc. Wszedzie dalo sie slyszec rozne jezyki swiata i zauwazyc ludzi z przeroznych zakatkow na ziemi.





Po lunchu ruszylysmy w kierunku kampusu Columbii. Miejsce robi wrazenie, otoczenie uniwersytetu napewno w pewien sposob sprzyja nauce, chce sie tam zwyczajnie przebywac :)
porownujac moja Szczecinska polibude z tym uniwerkiem, no coz nawet nie ma czego tu porownywac :P










Co z ta swinka? W czasie spacerowania po terenie kampusu, moja hostka zauwazyla dziewczyne ze smiesznym pieskiem. W sumie nic w tym dziwnego, wielu studentow tego dnia bylo ze swoimi pupilami i wypoczywalo tam na trawie uczac sie. Jak sie jednak okazalo ten smieszny piesek to nie piesek tylko malutka, slodka swinka <3 W ciagu kilku minut w kolo dziewczyny i jej zwierzaka zebralo sie pelno ludzi, kazdy chcial dotknac swinki i staral dowiedziec jak najwiecej na jej temat. Zainteresowanie bylo tak wielkie jakby conajmniej niektorzy chcieli sobie sprawic takiego prosiaczka. Zwierzak byl przeslodki, nie bal sie ludzi, zachowywal jak maly psiak i nawet wykonywal sztuczki w zamian za smakolyki od swojej pani :)


 Ohh.. zawstydzilam sie ;)




Moj maly krasnal tez chcial zobaczyc swinke :)

Gdybym w Polsce zobaczyla kogos z malym prosiatkiem pewnie bylabym dosc mocno zaskoczona i caly czas zastanawiala sie nad tym czy wlasciciel napewno odpowiednio traktuje swoje zwierze i wie jak sie nim zajac. Od kiedy mieszkam w USA, coraz mniej rzeczy mnie szokuje czy tez zastanawia. Przywyklam do tego, ze tutejszy swiat rozni sie od mojego polskiego znacznie, ale to ze jest inny nie znaczy gorszy. Wrecz przeciwnie, nie jestem osoba ktora boji sie nowych rzeczy, wiec to ze czasem zdaza mi sie spotykac na swej drodze z sytuacjami innymi i nietypowymi sprawia ze zycie jest ciekawsze i nabiera wielu barw. 

Po przechadzce do kola Columbi wybralysmy sie w kierunku Belgijskiej cukierni na male co nieco. Vis a vis znajduje sie Katedra sw Jana, do wnetrza ktorej postanowilysmy zajrzec na chwile. Swiatynia jest w dalszym ciagu w budowie, przez ponad 100 lat nie doczekala sie ukonczenia. Jako ciekawostke moge podac, ze jedna z osob pochowanych w tej katedrze jest James Gandolfini (Tony Soprano "Rodzina Soprano") wnetrze bazyliki robi niemale wrazenie, gdyz na samym srodku w glownej nawie znajduja sie dwa olbrzymie, podwieszane pawie.








Tego dnia mialysmy sie jeszcze wybrac do Cloister, ale niestety mala usnela w wozku, wiec postanowilysmy wrocic do domu.

W kolejny czwartek wybralam sie z mala N, moja hostja, jej rodzicami oraz siostra na lunch do malowniczego Piermont, NJ rozciagajacego sie na dosc stromych wzgorzach ktore gladko opadaja do wody. Nigdy by sie nie spodziewala ze przy tak ruchliwej drodze moze znajdowac sie taki zakontek. W kolo cisza, woda, duzo zieleni i malo ludzi. Idealne miejsce by uciec na chwile od szalonego i szybkiego zycia w Nowym Jorku.





 
 Tak wlasnie wygladaja moje czwartki. Czasem sa to intensywne wypady do NYC by poprzebywac troche w miescie i chlonac wszystko to co ma ona nam do zaoferowania, a czasem na spokojnie maly wypad na lono natury by sie wyciszyc, odpoczac, pogadac o wszystkim i o niczym i cieszyc sie swoja obecnoscia :)








Jestem w USA,  juz prawie 5 miesiecy i nie zamienilabym z pewnoscia tego czasu na nic innego. Ostatnio sie smialam ze chyba byla to najmadrzejsza rzecz w moim zyciu bo w wieku 22 lat zaczely mi rosnac tzw. zeby madrosci, tak wiec zabkuje razem z moja malenka. Ciesze sie, ze moge tu byc. Mam wspaniala host rodzine, na kazdym kroku uswiadamiaja mnie w tym jak bardzo mnie doceniaja i jak ogromnie sie ciesza ze tu jestem. To jeszcze bardziej upewnia mnie w tym, ze na te najlepsze rzeczy trzeba czesto poczekac dluzej, ale gdy w koncu otrzymamy to czego pragniemy bedzie to warte kazdej chwili zwatpienia i kazdej minuty jaka musielismy czekac.

Czemu o tym pisze..? 

Ostatnio zauwazylam ze duzo dziewczyn tak bardzo chce jechac ze czasem decyduja sie na bylejakosc bo dluzej nie moga wytrzymac, inne sie poddaja bo uwazaja ze skoro mialy tyle matchy i nikogo nie znalazly to chyba nie jest im to pisane. Nigdy nie rezygnujcie z tego czego pragniecie, nigdy nie skreslajcie rodziny tylko dlatego, ze jej profil jest na wpol pusty, albo mieszkaja w miejscu o ktorym nie marzylyscie. 

15 MATCH, PRAKTYCZNIE PUSTY PROFIL,  ZERO ODZEWU PRZEZ OKOLO 48H i o to jestem. Zaraz strzeli 5 miesiac, wciaz jestem szczesliwa, usmiechnieta i czuje sie czescia rodziny. Nie ma tajemnic, niedomowien czysta relacja - taka jak w rodzinie. Nikt nie jest pracownikiem, nikt nie jest pracodawca. Stanowimy zespol, ktorego zadaniem jest zapewnienie jak najlepszego rozwoju tej malej istotki. 

Powodzenia i nie poddawajcie sie nigdy, na kazdego czeka ten PM, wiec zycze Wam ciespliwosci moje kochane przyszle au pair.

xoxo
All the best,
D:*
 

6 komentarzy:

  1. Jakie piękna zdjęcia! Właśnie przez takie posty jak ten nie mogę się doczekać wyjazdu. Kto wie, może spotkamy się na kawce w NYC!

    Dodaję bloga do ulubionych (jak tylko wejdę na laptopa) zapraszam: blogbydaisy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli tylko bedziesz w NYC badz w poblizu to pisz smialo :) zawsze jestem chetna na spotkanie i jakas kawke.

      Dziekuje! Ja Twojego bloga tez dodaje do ulubionych.. ^^
      Czekam na wiadomosc juz po tej samej stronie swiata :)

      Usuń
  2. ohh, jak fajnie, że masz taki kontakty z hostką, właśnie takich relacji z hf szukam :) A co do świnki to chyba są teraz modne bo słyszałam, ze i w warszawie ludzie mają i chodzą z nimi na spacery haha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego badz cierpliwa, Twoja wymarzona rodzinka napewno niedlugo zasypie Cie mailami :) caly czas trzymam kciuki i czekam na wiesci!! Haha, kurde jak w Polsce tez juz ludzie kupuja sobie swinki, to moze i ja sobie taka sprawie jak wroce, sa takie przeslodkie i kochane <3

      Usuń
  3. Śliczne zdjęcia ! Widać,że trafiłaś na super rodzinkę. Potwierdzeniem jest zakończenie opisujące waszą relacje :) Zamierzasz przedłużyć pobyt z nimi ?
    www.a-real-dreamer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje! Poki co jeszcze nie rozmawialismy na temat przedluzenia, chociaz jak ich znajomi pytaja sie mnie jak dlugo tu zostane i mowie ze moge byc maks dwa laty to oni od razu mowia, ze mnie nie oddadza i zostanie poki mala nie pojdzie do college. Zobaczymy, jesli bede przedluzala to napewno zostane z nimi, bo jest mi tu dobrze. Poza tym planuje tylko przedluzyc na pol roku bo chce wrocic na studia, wiec podejrzewam, ze byloby mi nawet ciezko znalezc kogos tylko na pol roku. Dzieki, za adres bloga zaraz wrzuce do ulubionych ;)

      Usuń