poniedziałek, 2 czerwca 2014

Au pair cruise

Hej misie..!

Lecimy dalej z tematem co tam sie dzialo u mnie w maju :) 17 maja w sobote moja agencja (Cultural Care) organizowala Semi Circle Cruise w Nowym Jorku dla au pair i ich znajomych. Na rejsie praktycznie pojawic mogl sie kazdy wystarczy, ze kupil bilet przez internet i zapisal sie na stronie rejsu ( dla zainteresowanych cena rejsu wynosila $20 za 3 godziny, jakby ktos chcial sie dowiedziec wiecej na temat przykladowych rejsow to podaje link - http://www.circleline42.com/new-york-cruises/home.aspx

Moja osoba towarzyszaca podczas rejsu byla Nadia <3 poczatkowy plan na weekend wygladal tak, ze w sobote wybieramy sie na rejs, a w niedziele Nadia, Marta, Adrian i ja mielismy isc na mecz Yankee. W zwiazku z tym doszlam do wniosku, ze nie oplaca mi sie wracac w sobote na noc do CT i pojade spac do NJ do host dziadkow. Bylo mi troche szkoda kasy na podroze w ta i z powrotem, co zajeloby tez duzo czasu, wiec doszlam do wniosku ze latwiej i szybciej bedzie mi jechac poprostu autem. 

Okolo 16:30 zapakowalam sie w samochod i ruszylam do Darien po Nadie i razem z nia w kierunku Nowego Jorku. Droga do miasta byla calkiem ok, nie bylo specjalnych korkow i w ciagu ok 40 min dojechalysmy do NYC. Cala przygoda dopiero zaczela sie po wjezdzie na Harlem. Jak na zlosc korek na kazdej mozliwej ulicy, no i zaczelo sie.. walka z czasem, mimo ze poczatkowo mialysmy go sporo w zapasie w tym momencie zaczal sie on nam ulatniac momentalnie. Do tego zaczely jeszcze dochodzic nerwy gdy kolo 18 Nadia zadzwonila do Marty zeby zapytac sie jak sytuacja wyglada i w odpowiedzi uslyszala ze wszyscy czekaja na odbior biletow i niedlugo beda wpuszczac. Mysle sobie, no swietnie. Na trzy maile otrzmane od mojej LCC i dwa z agencji odnosnie rejsu mialam napisane, ze dopiero o 18:30 zaczna kogo kolwiek wpuszczac a o 19 statek bedzie odbijal, a tu sie dowiaduje ze oni juz sie szykuja do wejscia na poklad i chyba o 18:30 odbijaja :/ mimo nerwow, dobry humor nas nie opuszczal. Nawet zrobilysmy kilka fotek :D 


Tak sobie stalysmy w korku na Times Square. Nawigacja byla tak mila ze postanowila jeszcze troche zaognic sytuacje i wybrac trase przez najbardziej zakorkowana czesc NYC.




W korku stalysmy, juz sama nie pamietam ile. W kazdym badz razie dlugo, po drodze zdazylam sie jeszcze kilka razy poirytowac jak Nadia wykonala kolejny telefon i w odpowiedzi dowiedzialam sie, ze zaraz wlasnie beda obijac bo juz ludzie sa na statku i mamy sie pospieszyc a my jeszcze nawet auta nie odstawilysmy nie mowiac o tym, ze byla dopiero 18:30. Do przystani dotarlysmy kolo 18:40 ja patrze a przed statkiem kolejka na pol chodnika, ludzia wydajacym bilety nigdzie sie nie spieszy nikt nas nie popedza ani nic. Na poklad weszlysmy o 18:45 gdzie dolaczylysmy do Marty i Anny (au pair z Wloch) statek odbil dopiero 30 min pozniej. 

Ludzi bylo bardzo duzo, wiekszosc dziewczyn tak sie odstawila ze przez chwile sie zastanawialam czy to ma byc zwykly rejs plus troche muzyki czy jakies super balety. Troche sie usmialam, bo niektore laski wskoczyly w super obcisle mini, do tego obowiazkowo niebotycznie wysokie szpilki na ktorych co poniektore nawet stac nie potrafily. No i jazda, jazda..! Zaczelo sie polowanie na tych biednych facetow ktorzy byli w mniejszosci. 

Pogoda dopisala, zapowiadalo sie na przepiekny zachod slonca. Po jednej stronie Manhattan a po drugiej Hoboken, NJ. Kierunek obralismy na Statue Wolnosci i Elis Island.




Marta i Anna

Nadia

 USS Intrepid Pier




Budynki troche odbily slonce, ale wazne ze nas widac :)







Nasz kluczowy przystanek na trasie - Statua Wolnosci

Slonce powoli zaczynalo zachodzic, idealny moment na zobaczenie Statue of Liberty :) jesli chodzi o poklad to nic ciekawego sie nie dzialo z glosnikow pobrzmiewalo sobie "Party in the USA" co troche ozywilo towarzystwo. Wiekszosc kontynuowala swoja podroz tam gdzie ja zaczela czyli w barze xD co poniektorzy byli juz troooooche podpici a przed nami jesze 2,5h 




Juz wiadomo czym zajmowalam sie podczas rejsu :P milion tych samych zdjec, ale zawsze z czegos mozna wybiera. Co tam, ze 50 innych osob ma te same :D

Statua zaliczona, zdjecia sa. Czas zakrecic i rzucic okiem na Manhattan z drugiej strony przy okazji mijajac tez Brooklin.






Troche Was pomecze tymi zdjeciami, ale skoro caly rejs spedzilam na robieniu ich to teraz musze sie z kims tym podzielic :) mam nadzieje, ze przyszlym au pair z okolic NYC da to jaka kolwiek namiastke tego jak tu jest i ze swiat wcale nie konczy sie na Kalifornii i sam Nowy Jork jest Wam w stanie zapewnic atrakcji na 365 dni nie wspominajac o miejscach do kola wiec nudzic sie z pewnoscia nie bedziecie. 

Jaka mamy godzine..? Mysle, ze kolo 20. Jak atmosfera na statku..? Nudno, ale niektorzy sie rozkrecaja. Obok mnie w rytm muzyki energicznie wywija grupa dziewczyn, calkiem sie wczuly.. Pewnie wplyw kamery i filmu nagrywanego przez ich kolezanke, bo densily tam dosc ostro ;P kawalek dalej jakies tance-miziance, rzucmy okiem bardziej w lewo i zaczyna pojawiac sie grupka "wstawieni". Niektore panny nie wiedza juz jak ustac, no ale jest wkoncu ten luby ktory posluzy im ramieniem poki sam mocniej sie nie zaprawi. Wzrokiem wychwytuje tez pare znudzonych zyciem dziewczyn, dla ktorych jedynym tematem jest kolor kupy ich host dziecka. Sa tez Ci, ktorzy pod wplywem trzymanego aparatu poczuli jakis nagly naplyw tworczosci i robia zdjecia wszystkiego co sie da.. tak w tej grupie znalazlam sie ja i Nadia i pare innych zapalencow. I ostatnia grupa - czyli normalni. Troche tancza, troche gadaja, cos tam pija, czasem pstrykna fotke, ale ogolnie staraja sie dobrze bawic :)











Powoli zaczynamy witac zmrok. Kiszki marsza graly, wiec zeszlysmy pod poklad czyms sie posilic. Niestety w cenie biletu byl tylko rejs wiec za cala reszte trzeba bylo sobie samemu zaplacic. Jesli chodzi o jedzenie to w sumie wybor nie powalal na kolana- batony, hot dogi, precle, muffinki, nachosy i salatka cezara. Na szybko przekasilysmy cos z Nadia i wrocilysmy na gore zeby zrobic zdjecia miasta noca. Niestety aparat kompletnie nie oddaje wrazenia jakie robi miasta o tej godzinie, ale co nieco uchwycilam :)








No i rejs sie skonczyl. Z meczu niestety wyszly nici dla mnie i dla Nadi, ale czasem tak bywa ze zachodza male nieporozumienia. Po rejsie Marta, Nadia, Anna i ja ruszylysmy przed siebie w poszukiwaniu starbucksa i o ironio nie znalazlysmy zadnego w poblizu. Wiec skonczylo sie na 7 eleven gdzie dziewczyny zakupily swoje napoje, pozegnalysmy sie i ja z Nadia ruszylysmy do auta, Anna do domu a Marta na Bronx gdzie miala spedzic noc. Droga powrotna szybko minela, chociaz troszke mi sie przysypialo za kierownica xD ale dodatarlysmy do domu cale i zdrowe :)

Niedziala zleciala mi na gotowaniu z hostka, bo po poludniu przyjedzali jej rodzice na kolacje. I kolejny tydzien za mna :) Kolejna notka bedzie o moim wypadzie do Phili i to juz beda ostatnie wieksze majowe wydarzenia i bede mogla przejsc do spraw bierzacych. 

Bardzo sie ciesze i jestem wdzieczna, ze po mimo mojej dosc dlugiej nieobecnosci nadal wchodziliscie na mojego bloga i nie zapomnieliscie o mnie.

xoxo
All the best,
D :*

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Sara jak u Ciebie? Szukasz na nowo rodzinki? :))

      Usuń
  2. o rany! Super powychodziły te zdjęcia. Bezsprzecznie, taki rejs to must, kiedy jest się na Manhattanie :-)
    Było świetnie i nastepnym razem po takim rejsie czeka na nas limo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohh rany Martuś!! Nawet nie wiesz jak bym chciała następnym razem wsiąść z wami do limuzyny i popędzić przed siebie i przemierzać nocą nowojorskie ulice!! <3

      Usuń