piątek, 20 czerwca 2014

Martowo-weekendowo/Wieczorne BBQ/7 DNI/6 KG

Hej Misiaczki!!

Co slychac u moich ukochanych Au Pairek i wszystkich pozostalych..? :))

Dzisiaj przybywam do Was z nowa notka, odrobina zdjec i garscia nowosci (:  
Piateczek, piateczek, piatunio!! Weekend nadchodzi wielkimi krokami, nie moge sie go doczekac <3  zapowiada sie wysmienita pogoda, caly weekend mam wolny. Nareszcie bede mogla sie walnac na plazy i smazyc jak swinka na roznie :DD

Wiem, ze w poczatkowych planach zapwiadalam jako pierwsza notke o relacji z host tata. Jednak nie bardzo mialam czas w niedziele by siasc i napisac te notke, dlatego tez przekladam to na poniedzialek - czyli Polski Dzien Ojca :)

Co do zeszlego weekendu, jak juz wczesniej pisalam moi hosci na sobote wieczor zaplanowali BBQ dla znajomych. Jako, ze ja tez mialam mozliwosc zaproszenia kogos. Postanowilam skorzystac z okazji i polaczyc odkladane od jakiegos czasu nocowanie Marty u mnie z tym "wydarzeniem" tradycyjnie zaprosilam na wieczor tez Nadie, co by nam sie we dwie nie nudzilo :)

Sobota zaczela sie dla mnie dosc leniwie. W zwiazku z tym, ze Marta miala sie pojawic u mnie po godzinie 10 uznalam, ze mam nieskonczenie wiele czasu i w efekcie po Marte wylecialam prosto spod prysznica z mokra glowa. Wczesniej obiecalam tez hosta, ze zaopiekuje sie mala przez okolo 2 godziny, zeby mogli pojechac sobie na rower (szykuja sie do triathlonu) tak wiec zlapalam Natalke pod pache i popedzilysmy do auta. Tak bardzo sie spieszylam na dworzec, ze w rezultacie udalo mi sie nawet czekac chwile na przyjazd Marty. Gdy bylysmy w koncu juz we trojke, uznalam ze mamy jeszcze sporo czasu do powrotu moich hostow wiec obwioze Marte po Greenwich i co nieco jej pokaze :)

Haha, mysle ze nie bylo to najbardziej pasjonujaca wycieczka na jaka moglam zabrac Marte. Zwlaszcza ze tak sie zagadalysmy, ze w rezultacie nie wiem czy Marta dostrzegla co kolwiek za oknem :)

Po krotiej przejazdzce wrocilysmy do domu, chwile pobawilysmy sie z mala. W miedzy czasie hosci zdazyli wrocic, nastapilo krotkie zapoznianie z Marta, mala pogawedka i jestesmy wolne do 5 :P pogoda za oknem byla cudowna, slonce grzalo, chmurek nie wiele, czasu niby duzo ale z drugiej strony nie az tyle zeby jechac niewiadomo gdzie. Po chwili namyslu postanowilysmy sie wybrac z Marta na spacer. Po drodze zatrzymalysmy sie u mnie na basenie, Marcie tak spodobalo sie otoczenie w ktorym mieszkam, zwlaszcza to ze nie bylo nikogo na basenie, ze zdecydowalysmy sie na szybki powrot do domu i przebranie w stroje kapielowe, zeby troche polenic sie nad basenem.


Haha, nie wcale nie jestem taka blada ze slonce sie odbija ode mnie.

Nad basenem spedzilysmy okolo 2 godzin, troszke poplywalysmy, poopalalysmy sie, pogadalysmy o facetach xD wylewajac zale jacy to oni sa beznadziejni i ile czasu zmarnowalysmy na dlugoletnie zwiazki (niestety, niektorym zajmuje duuzooo czasu, nim otworza oczy ((: ) Sory za brak fotek, ale bywam na basenie codziennie i jest to dla mnie tak normalne, ze nie przyszlo mi do glowy by fotografowac to miejsce :P Marta bawila sie w fotografa, wiec napewno u niej bedziecie mogli zobaczyc kilka fotek.

Ok, podpieklysmy sie troche. Czas wracac do domu :) 

Po powrocie okazalo sie ze moja hostka musi jechac dokupic jeszcze kilka rzeczy na wieczor, mala musi zabrac ze soba bo host chce isc spac. Poczatkowo myslalam, ze zostaniemy sobie z Marta spokojnie w domu, ale w reultacie zostalam poproszona o hostke o pomoc przy zakupach. M byla tak kochana, ze zgodzila sie pojechac z nami do sklepu i uspokoic lekko moje wyrzuty sumienia, bo nasz czas mial wygladac troche inaczej.

 Tak Marta sie wylegiwala na moim lozku podczas gdy ja rozwazalam bardzo wazna sprawe - przebrac sie do sklepu czy nie :P

Zakupy mialy byc ekspresowe, niestety jednak w sklepie zeszlo nam tyle czasu ze trzeba bylo jechac od razu po odbior kateringu i pedzic do domu jak na zlamanie karku, bo impreza miala sie zaczac za 30 min. Jakby tego bylo malo to Nadia zdazyla juz przyjechac do mnie do domu i zastala tam tylko hosta :/ na szczescie zabawial ja dosc skutecznie, takze po przyjezdzie zastalam usmiechnieta i zadowolona Nadie po rozmowie z moim host tata :)

 Co tam, ze jestesmy spoznione. Fotka i usmiech musza byc :D

18 zblizala sie nie ublaganie. Z wyjatkiem hosta i Nadi nikt nie byl gotowy. K i S musieli sie sprezac i ruszac na powitanie gosci w zwiazku z czym mnie przypadla malutka N i probowa wyszykowania sie przy niej, co nie nalezy do najprostrzych rzeczy. Niestety malutka, zaczela sie irytowac i koniecznie chciala byc u mnie na rekach i to jeszcze w momenci kiedy zaczelam sie malowac :/
Mniejsza o to.. Jakos udalo mi sie przygotowac, wiec mozna bylo przejsc do robienia zdjec :P

 Zuzia tez musiala z nami zapozowac :)

 Z moimi pieknymi N i N <3

 Jesli chodzi o BBQ to nie spodziewalam sie nie wiadomo jakiej atmosfery i wielkiego szalenstwa jak to bywa wsrod Polakow, nie mniej jednak z poczatku przypominalo to bardziej stype niz spotkanie towarzyskie. Sporo osob sie spoznilo, wiekszosc stala i gadala, niektorzy cos podjadali. Ekhm, no nudno bylo co tu wiecej mowic :P nie wiem czy to dlatego, ze bylo to srodowisko lekarskie. Kurcze, no nie uwierze ze lekarze nie potrafia sie bawic tylko dlatego ze wykonuja powazny zawod nie musi oznaczac ze sa nudni.

Cale to spotkanie, impreza. Sama nie wiem jak to nazwac odbywalo sie w stodole, czyli iscie amerykanski styl :) stodola jest bardzo fajnie wyremontowana, patrzac na metraz mozna by bylo rozkrecic tam niezla impreze, no ale nic nie mowie. To nie moja zabawa :P Jesli chodzi o jedzonko, niebo w gebie <3 poczawszy od makaronu z serem i kukurydzy z papryka w sosie serowym, przechodzac przez salatki do roznego rodzaju grilowanych mies, by skonczyc na torcie lodowym i ciastkach rowniez lodowych. Mmm pychotka.

Jako, ze troszke nam sie nudzilo i czasu tez za duzo nie bylo bo musialam po 8 polozyc smerfetke spac, to postanowilysmy jak to juz sie przyjelo w zwyczaju, walnac mini sejse :/ co prawda zdjecia wyszly sredniej jakosci, bo nie bardzo chialo mi sie bawic w ustawianie aparatu. W kazdym badz razie cos tam pstryknelysmy :)






Uwielbiam ta mala, chociaz czasem potrafi doprowadzic mnie do bialej goraczki gdy placze bez wiekszego powodu. Nie mniej jednak, nie wiem co ja poczne bez tego brzdaca <3




Juz sie znudziliscie..? :P czas na jeszcze troche :**




Moje kochane dziewczynki :D



Ahh ta moja mala modeleczka.. :**

Po krotkiej sesji na dworze, wrocilysmy do naszej stodoly i tam jeszcze kilka durnych zdjec walnelysmy :)









Godzina 8 wybila, czas powoli zbierac sie do domu. Jak sie bawilysmy..? Mysle, ze nie bylo tak zle. Co prawda lekutko dretwo bylo, ale mialysmy siebie i to sie liczy :) oczywiscie musialam poznac wszystkich przybylych gosci. Nie ma to tamto, teraz jestem czescia rodzinyc :D fajne bylo to, ze kilka osob jak mnie przedstawiona to juz wiedziala wczesniej jak mam na imie itp (chwala sie mna czy co..? ;P) Mala zaczela dawac juz troche do wiwatu, wiec wrocilysmy polozyc ja spac :)
Posiedzialysmy do okolo 11 na dole, znow obgadalysmy caly swiat o.O zrobilysmy milion kretynskich selfie. Gdy ogladalam je pozniej to z jednej strony sie zasmiewalam, a z drugiej doszla do mnie brutalna prawda.. najpiekniejsze i nabradziej fotogeniczne na swiecie nie jestesmy.. ehh.. life is brutal and full of zasadzkas i czasem kopas w dupas jak to mowia :D chcecie obejrzec te krzywe ryjki?? No to paczajcie, na dobry poczatek weekendu ;P






Wkrecila nam sie jakaz faza na pseudo sexi zdjecia.. naprawde pseudo.. jak sie pozniej okazalo Marta nie mogla wydac ust, kiedy ja robilam cos co niby miala byc spoko to Nadia walila glupia mine, znowu kiedy Nadi udalo sie wyjsc ok to my z Marta mialysmy cos z twarza, jednak udalo mi sie wybrac kilka zdjec w miare ogarnietych do publikacji. Reszta nie nadaje sie do pokazania na swiatlo dzienne.

 Nie pytajcie, bo nie wiem jak odpowiedziec.. o.O mozecie sie smiac :D














Mialo byc fajnie, wyszlo jak zwykle. Bedzie sie z czego smian na przyszlosc <3 najlepsza Polska trojka niudzerzejowo-konektiketowa!! Polish power :P hasztag, hasztag xD

Tak nam minela sobota :)) Nadia wrocila na noc do siebie (Darien) a my z Marta powedrowalysmy do lozek.

Niedziela - 8:40 otwieraja sie drzwi do mojego pokoju, pacze.. Marta :D nie powiem zdziwilam sie, bo mialam takiego spiocha nad ranem ze zapomnialam kompletnie o tym, ze mam goscia.. szybko sie jednak przebudzilam i zaczelam funkcjowac w miare normalnie :) Zadzwonilam do rodzicow, troche pogadalismy, posmialismy sie i poszlam na dol by dac Marcie w spokoju porozmawiac ze swoimi rodzicami :) gdy juz skonczyla, wyszykowalysmy sie i postanowilam zabrac Marte na sniadanko do organicznej, belgijskiej restauracji Le Pain Quotidien. Uwielbiam to miejsce, wszystko swierzutkie, pyszne i dodatkowo europejski klimat, ktorego mi tu brakuje :D 

Do LPQ, bardzo czesto chodze z hostami, a mimo to zawsze gdy tam jestem to mam problem w wyborem dania ktorego mam ochote wciagnac :( tym razem nie bylo inaczej, przez 15 min studiowalysmy z marta menu by w koncu zdecydowac sie Marta - na owsianke z mega dawka owocow, kawke i do tego Au pain chocolat (ciasto francuskie z czekolada w srodku i nie mylcie tego z croiisant, gdyz nie jest to rogalik) ktore od razu przypomina mi ukochana przeze mnie Francje i paryskie targi wypiekow. Ja natiomiast skusilam sie na Croque monsieur - dla tych co nie wiedza jest to tost z serem i szynka najczesniej z Paris ham i serem Gruye, do tego lemoniada z truskawkami, a na deser belgijskie brownie.





Po sniadaniu wrocilysmy do mnie. Chcialysmy jechac na plaze, niestety Marta zeby wejsc na plaze u mniej potrzebuje wykupic przepustke, a nie mialysmy tyle czasu wiec chcialysmy pojechac z Nadia do niej na plaze. Niestety Nadii, nie bylo w domu i w rezultacie postanowilysmy pojechac do centrum handlowego i troche pokrecic sie po sklepach do czasu, gdy Marta bedzie miala pociag. M pozegnala sie z moja rodzina i ruszylysmy do mall. Tam troche sie pokrecilysmy, zmierzylysmy tone ciuchow, zjadlysmy frozen jogurt i ruszylysmy na dworzec :) ja tego dnia wyszlam pierwszy raz bez nowych rzeczy, ale jakos nic mi sie nie podobalo. Mimo, ze w jednym sklepie zmierzylam ponad 20 roznych rzeczy xD Marta wyszla bogatsza o nowe sukienki, M poczatkowo wzbriala sie przed zakupami ale w rezultacie ulegla (jestem zlym czlowiekiem :P)

Odwiozlam Marte na dworzec i w droge do domu, bo za chwile mieli przyjechac rodzice hostki do Nas na obiad, poniewaz byl dzien ojca :D Nastepne 2 godziny spedzilam przy stole, smiejac sie, jedzac i sluchajac rodzinnych opowiesci :)) nasz spotkania zawsze wygladaja dosc smiesznie bo gadamy po angielsku i po polsku. Mimo, ze wszyscy mowimy po angielsku to czasem zdaza nam sie przejsc na jezyk polski i wtedy biedny host tata wypada z rozmowy, ale po chwili wszyscy sie orientuja co jest grane i tlumacza mu szybko na jezyk angielski :D 

Jesli chodzi o ten tydzien to nic szczegolnego sie nie dzialo. W srode pojechalam z N i N na zakupy :D codziennie silka. Bez rewalacji :)

Co do 7 dni, to wlasnie tyle dni pozostalo mi do mojego wylotu do Polski. Haha, tak jak nie docieralo do mnie ze lece do USA, tak teraz nie dochodzi do mnie ze za tydzien bede juz w domu z rodzina i dwa dni pozniej bede chodzila po naszych polskich gorach. Nie moge sie juz doczekac, ale tak jak napsalam. Wszystko jest dla mnie takie odlegle jeszcze, nawet nie nie probowalam pakowac nic :P

Co do 6 kg, to dzisiaj weszlam na wage. Patrze i oczom nie wierze, porownalam wage z najbardziej krytycznego punktu w ciagu tych 5,5 miesiaca z waga z dzisiaj i okazalo sie ze schudlam 6 kg. Ogolnie zdebialam, owszem chodze regularnie na silownie itd i naprawde nie opieprzam sie tam, bo srednio spedzam co najmniej godzine codziennie. Tylko zeszly tydzien sobie odpuscilam. Jem zdrowo, czasem zdarzy mi sie cos slodkiego. A tak poza tym, zero fast foodow, kolorowych napojow z wyjatkiem swiezo wyciskanego soku z pomaranczy i prosze 6 kg mniej. Moze i nie wygladam jakos nisamowicie, ale swiadomosc tego ze udalo mi sie zrzucic te pare kilo napedza mnie jeszcze bardziej i wiem, ze warto :)

Ok, no to milego weekendu Misiaki.

xoxo,
All the best,
D:*

8 komentarzy:

  1. To jutro smazymy sie jak swinki na roznie? :D:D Stara, te zdjęcia haha nie ogarniam, jesteśmy takie piekne i sexy! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, niektóre zdjęcia normalnie wymiatają. Ahh jakie my laseczki xD :**

      Usuń
  2. Ależ młoda jest słodka! Urodzona modelka.. :)

    a ta stodoła to jest w ogrodzie u hostów? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mała to mój taki śliczny, mały aniołek <3
      Mieszkamy w kondominium, które powstało na terenie starej farmy. Jedną z jej pozostałości sa budynki gospodarskie, które zostały odrestaurowane. W stodołach utworzono cos na styl klubu osiedlowego w ktorym mozna organizować imprezy :)

      Usuń
  3. 4 od dolu selfie sliczne dziewczyny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ale masz fajną tą malutką :)) po zdjęciach wydaje się być grzeczna i spokojna, aż trudno uwierzyć, że tak potrafi dać w kość:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąła jest cudowna, ale cały czas jeszcze ząbkuje stad czasem jest nie do zniesienia ;)

      Usuń